środa, 1 sierpnia 2018

Projekt denko #1 - lipiec

Hej!

Dziś przychodzę z postem na temat zużyć kosmetyków w ubiegłym miesiącu, potocznie nazywanym projektem denko.
Zużyłam więcej produktów pielęgnacyjnych, bo rzeczywiście większa uwagę przykładam do pielęgnacji, niż do makijażu. Ok, zaczynajmy!

Na początek produkty do ciała:

Mój idelany żel pod prysznic musi pachnieć, dobrze się pienić i oczywiście myć. Nie wierzę w jakieś ich szczególne moce ;-). W lipcu zużyłam trzy, które w 100% spełniają swoją rolę: Santex dermo sensitive, Palmolive be sensual Limited Edition, oraz Nivea rich moisture soft. Ten drugi mega pachnie!

Płyn do higieny intymnej Ziaja z kwasem mlekowym i olejem oliwkowym. Przyjemnie pachnie, nie podrażnia, jest wydajny i ma wygodną pompkę. Uwielbiam żele tej firmy.

Rzadko używam balsamów, zwłaszcza w takie upały, gdzie zaraz wszystko się klei. Od kilku miesięcy jestem zakochana w oliwkach! Nakładam po prysznicu na mokrą skórę, wycieram i już! Używam na zmianę dwóch poniższych: Johnsons aloe vera, oraz Johnsons bedtime. Przyjemnie pachną i oczywiście nawilżają :-)

Antyperspirant Nivea Perl&Beauty. Używałam rano i wieczorem, robił, co powinien, ślicznie pachniał, na pewno kupię ponownie.

Twarz:

Lubię serię liście manuka marki Ziaja. W lipcu zużyłam Żel z peelingiem oczyszczający pory na dzień i na noc, oraz Tonik zwężający pory na dzień i na noc. Oba te produkty świetnie się sprawdzają, oczyszczają, odświeżają, nie zapychają. Używam od lat, na przemian z innymi i zawsze chętnie do nich wracam.


Krem nawilżający matujący 25+ do cery tłustej i mieszanej. Również używam od lat, zdecydowanie polubił się z moją mieszaną cerą, świetny pod makijaż!

Maska w płachcie z węglem aktywnym Garnier skin active pure charcoal.
Nowość dla mnie. Użyłam raz, więc niewiele mogę na jej temat powiedzieć. Nasączona na bogato, przyjemnie pachniała, nie zrobiła żadnej krzywdy ;-). Na pewno kupię ponownie.

Włosy:
Suchy szampon Batiste.
Uwielbiam te produkty! Oczywiście nie na codzień, tylko awaryjne sytuacje, suchy szampon nie umyje nam włosów ;-). Niestety ta wersja zapachowa nijak się u mnie sprawidziła, najlepszy dla mnie jest zapach Orginal.

Inne:
Płatki kosmetyczne Wilko.
Mój absolutny ulubieniec, jeśli chodzi o waciki. Kosztują jedyne £0.50 za 50 sztuk, a są genialne. Duże, grube, zbite, nie rozwarstwiają się, więc nie mamy tony "farfocli" na buzi ;-). Używam od blisko roku.

Patyczki higieniczne Johnsons.
Kupuję tylko te, mają dużo waty, nie rozwarstwiają się, kosztują jedynie £ 1.00 za 200 sztuk.

Chusteczki nawilżane Pampers.
Wiadomo, przydają się zawsze. Te nie były szczególnie mokre, nie wiem czy do nich wrócę.

Zapach:

W tym miesięcu tylko jeden, woda toaletowa Avon Free. Prezent od Mamy, sama bym go nie kupiła, bo jest nieco zbyt słodki, ale nie aż tak, żebym go nie używała :-). Dostałam, cieszę się, zużyłam.

Makijaż:

Korektor Catrice Camuflage. Przedstawiać chyba nie muszę :-)

Podkład Rimmel lasting finish. Podoba mi się w nim to, że ma SPF 20 i wygodny aplikator, dzięki któremu nie musimy brudzić rączek ;-) . Był ok, nie zapychał, ładnie wyglądał, w miarę długo się utrzymywał. Nie jest mega kryjący.

Puder matujący Rimmel stay matt. Również większości znany. Lubię, rzeczywiście pięknie matuje, ale niestety nie jest bardzo wydajny.


Tyle w tym miesiącu.

Używacie któregoś z tych produktów? :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz