Hej, hej!
Wakacje dobiegają końca, w Anglii lato skończyło się około 2-3 tygodnie temu. Nadal jest ciepło, ale już nie gorąco. Czekałam na taką pogodę!
Dziś kolejny projekt denko. Dopóki nie robiłam tego typu podsumowań, prawdę mówiąc, nie zdawałam sobie sprawy, ile produktów można zużyć w ciągu miesiąca!
Do rzeczy:
Zacznę od produktów do ciała:
Żele do mycia Dove.
Piękne zapachy, gęsta konsystencja, wydajne, dobrze się pienią. Jak najbardziej na tak.
Oliwka Johnson's.
Wspominałam w poprzednim denku.
Masło do ciała ze sklepu Poundland.
Kupiłam z polecenia jednej z youtuberek, niestety u mnie kompletnie się nie spisało. Zero nawilżenia, jedynym plusem jest zapach.
Antyperspirant Nivea Dry Confidence.
Nijaki. Na początku był ok, później zupełnie przestał chronić.
Krem do rąk i paznokci Vaseline Intensive Care.
Z racji, że wiecznie mam suche dłonie, muszę nosić przy sobie krem. Ten jest naprawdę spoko, ale jeśli chodzi o paznocie, to nie zauważyłam żadnego wzmocnienia ;-)
Włosy:
W sierpniu zażyłam dwie odżywki, kultową Alterra z Rossmann, oraz Garnier Ultimate Blend.
Ta druga jest dla mnie nowością. Pierwsze wrażenie? O mamo, jak ona pachnie! Do tego cudownie nawilża. Z pewnością na jednym opakowaniu nie skończę, testuję już kolejny z tej serii ;-)
Szampon Anovia Intense Hydration Coconut Water.
Nowość i zarazem ulubieniec. Nie oczekuję cudów od szamponu, ma po prostu myć. Był przezroczysty, ogromny plus! Poza tym mega gęsty i wydajny, przez co wystarczy myślę, że na dobre dwa miesiące, a do tego tani, bo aż £0.99!
Twarz:
Woda miceralna Garnier.
Mój absolutny hit, jeśli chodzi o płyny do demakijażu! Pięknie zmywa, nie podrażnia, nie uczula, zero zapachu. Używam od lat. Ogromna pojemność, bo aż 700 ml, starcza spokojnie na kilka miesięcy.
Garnier pure acitive 3w1.
Wieloletni ulubieniec, można stosować jako żel mający, peeling i maseczkę. Używam na zmianę z innymi, ale mimo wszystko, do tego wracam co jakiś czas.
Czarne maski peel-off.
Miałam słynny Pilaten, nie mam pojęcia dlaczego kupiłam drugą, skoro wiem, że ta pierwsza nie działa na mnie w ogóle, a ściąganie jej niesamowicie boli... Ech, być kobietą :-D . W każdym razie, maseczka T-zone, jest identyczna, jedynie mniej wydajna. Nie wykończyłam żadnej, obie wyrzucam. Cóż...
Plastry oczyszczające na nos Beauty Formulas.
Pomyślicie pewnie, że jestem dziwna, wyrzucam maseczki, kupuję plasterki... Macie rację ;-) zawsze byłam sceptycznie nastawiona do tego typu produktów, w tym przypadku nie było inaczej, kupiłam skuszona ceną, kosztowały £0.99 za 6 sztuk... I co? Jedno, wielkie WOW! Jestem w szoku jak to działa! Na pewno będę do nich wracać :-)
Tonik My Skin Matters.
Kolejna nowość dla mnie, kupiłam przy okazji zakupów w supermarkecie Sainsbury's. Prawdę mówiąc nie robił nic, ani nie szkodził, ani specjalnie nie pomagał. Nie kupię ponownie.
Krem mikrozłuszczający z kwasem migdałowym na noc.
W lipcowym denku wspominałam, że lubię ów serię, tutaj kolejny produkt.
Inne:
Patyczki higieniczne Wilko.
Wyjątkowo inne, były ok, ale jednak pozostanę wierna tym, które pokazywałam ostatnio :-)
Krople do oczu Zuma Świetlik.
Miałam ostatnio mały wypadek i "kontuzję oka" ;-) o Świetliku słyszałam dużo dobrego, więc postanowiłam się skusić. Faktycznie, przynosi dużą ulgę.
Makijaż:
Od razu przepraszam za zmasakrowane opakowania :-D
Korektor Collection lasting prerfection.
Używam pod oczy i na niedoskonałości, spoko krycie jak za taką cenę, a kosztuje ok £3.00.
Tusz do rzęs Max Factor 200 calories.
Mam rzęsy krótkie i proste, ten produkt w połączeniu z zalotką tworzy na moich oczach magię! Cudowny :-)
To tyle w tym miesiącu :-)
Uczniom życzę powodzenia w Nowym Roku Szkolnym, a Studentom błogiego lenistwa, wykorzystajcie jak najlepiej ostatni miesiąc wakacji! :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz