poniedziałek, 16 lipca 2018

Dungeness

Hej!
Zgodnie z obietnicą, zdam Wam dzisiaj krótką relację z wczorajszego plażingu w Dungeness, nad Kanałem La Manche ;-)
Wybraliśmy się tam na rybki. Tak, do tej pory nie wierzę, że dałam się namówić :-D, prawdę mówiąc przekonała mnie plaża, bo wręcz nienawidzę wędkowania ;-). Pojechałam i nie żałuję! 

Dungeness jest maleńką miejscowością, wygląda trochę jak mała pustynia, więc miejsce z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu. Znajdziemy tam dwie latarnie morskie, elektrownię atmową i kilka chatek. Plaża ogromna, kamienista, z mnóstwem opuszczonych kutrów rybackich.  Niedaleko nas kilka osób również łowiło ryby i kilkoro kąpało się w morzu. Ja chillowałam się po prostu na kocyku i kilka razy weszłam na chwilę do wody, z racji, że nienawidzę leżeć godzinami plackiem na plaży. 

W każdym razie, wyjazd mega udany i  wróciliśmy opaleni, mimo wysokiego filtru ;-)
Poniżej kilka fotek:






Jak Wam minął weekend? ;-)

niedziela, 15 lipca 2018

Co może zaskoczyć w Wielkiej Brytanii?

Hej! 
Piętnasty lipca... Dziś mija dokładnie rok odkąd przeprowadziłam się do Anglii. Pamiętam, jakby to było wczoraj. Środek lata, ja mega chora, na antybiotyku, prawie straciłam głos i jak na złość cały czas ktoś czegoś ode mnie chciał, więc denerwowałam się jeszcze bardziej :-D
Z okazji tej małej rocznicy przygotowalam dla Was post o rzeczach, które potrafią zaskoczyć w Wielkiej Brytanii. Opowiem tutaj o moich obserwacjach i doświadczeniach. 

Pierwszy raz do Anglii przyjechałam jesienią 2016 roku do pracy sezonowej. Mieszkalam na wsi, przebywałam w większości z Polakami, jedynie na weekendy miałam  możliwość jeździć do miasta, w którym obecnie mieszkam, więc niewiele poznałam tutejszą kulturę i obyczaje,  jednak wcześniej obejrzałam mnóstwo filmików youtuberek mieszkających na wyspach, także miałam jako takie pojęcie o Anglii.

W każdym razie, na początku na pewno ogromnym zdziwieniem były dla mnie angielskie monety! U nas w Polsce wiadomo, im wyższy nominał, tym moneta większa, dodatkowo widnieją na nich wyraźne cyferki ;-) Tutaj... O zgrozo! Kiedy pierwszy raz trzymalam w dłoni bilon, nie miałam pojęcia co z czym :-D  randomowe rozmiary, tu moneta okrągła, tam szesciokątna, nie wiedziałam gdzie przód, gdzie tył, a wartość wyryta maleńkim druczkiem :-D.  Z racji, że naprawdę tego nie ogarnialam, za każdym razem, kiedy robilam zakupy i chciałam pozbyć się drobnych, po prostu  podawałam je na dłoni pani ekspedientce z pytaniem, czy moglaby mi pomóc ;-)

Najwięcej "niespodzianek" czeka nas chyba w tutejszych domach, mieszkaniach:
Między innymi: okna otwierane na zewnątrz, lub rozsuwane w górę.  Mieszkając na pierwszym piętrze nie jestem w stanie umyć okna z drugiej strony, raz próbowaliśmy z dołu myjką na bardzo dlugim kiju, ale wyglądało jeszcze gorzej, niż przed myciem :D

Bardzo popularne są tutaj wykładziny dywanowe, nazywane po prostu "karpetami". Na pierwszy rzut oka wyglądają naprawdę spoko, ale zdaję sobie sprawę, że jest w nich cała tablica Mendelejewa. Do obecnego mieszkania wprowadzilam się w styczniu, karpety prawie wszędzie, więc uparłam się, żeby je wszystkie jakkolwiek odświeżyć.  Udało się pożyczyć specjalną maszynę od znajomych i jazda. Chyba jednak wołałam nie wiedzieć, co było w tych wszystkich dywanach :-D. Raz nawet spotkałam się z sytuacją, że karpet był wyłożony w... łazience. Serio?

Skoro już o łazienkach mowa, nie ma opcji, żeby znaleźć w środku kontakt. Także jakiekolwiek suszarki, prostownice, czy lokówki nie znajdą tam dla siebie miejsca ;-). Dodatkowo, światło na sznurek. Jak do tej pory, nie widziałam tutaj typowych dla Europy "pstryczków". Wchodząc do łazienki, z sufitu zwisa sznurek, który należy pociągnąć, a wtedy nastaje jasność. Magia! :-D

Pstryczki są jednak przy każdym innym kontakcie, sami możemy w ciągu sekundy decydować, kiedy w danym miejscu mamy prąd, albo po prostu wyłączyć ten, którego nie planujemy używać ;-)

Przy umywalkach często spotyka się dwa osobne krany. Jeden z zimną, drugi z ciepłą wodą, a właściwe z lodowatą i z wrzątkiem :-D. Na szczęście, w mieszkaniu, w którym obecnie mieszkam, są zwykłe krany-mixery.  

W starszych domach bywają rury na zewnątrz budynku. U nas są takowe, więc koniec końców, zimą zmarzły. Przez tydzień żyliśmy bez ogrzewania i ciepłej wody.

No właśnie, zima... Zima = kataklizm, w efekcie transport publiczny nie istnieje, odwołane loty samolotów, większość ludzi nie pracuje, bywają problemy z dostawami żywności do sklepów. Brytyjczycy nie znają zimy, jakie występują na przykład  w Polsce, tutaj maksymalnie -5 stopni, trochę śniegu i koniec ;-)

Na koniec, uprzejmość. Brytyjczycy są mega uprzejmi, mili, uśmiechnięci. Nigdy nie zdarzyła się sytuacja, w której załatwiałam sprawę w banku, urzędzie, przychodni, na poczcie, czy po prostu w sklepie, że obsługującą mnie osoba była dla mnie niemiła, lub chciała pokazać, że siedzi tam za karę. Cały czas słyszy się: dzień dobry, do widzenia, przepraszam, miłego dnia, miłego weekendu, i tym podobne. Należy jednak pamiętać, że, gdy zostanie nam zadane pytanie: How are you? Nie znaczy, że osobę pytającą naprawdę to interesuje. Cokolwiek by się działo, zawsze odpowiadamy, że jest super ;-). Czasami mam wrażenie, że Brytyjczycy traktują tego typu pytania, po prostu jako cześć! :-)

Tyle z mojej strony. Odwiedziliście Wyspy Brytyjskie? Co zaskoczyło Was najbardziej? :-)

PS.: dzisiejszy dzień spędziliśmy na plaży w Dungeness, jutro relacja! :-D

niedziela, 8 lipca 2018

Brighton

Cześć!

W Anglii lato trwa. Niby super, ale tylko dopóki ma się wolne ;-). Nigdy nie byłam jakąś wielką fanką 30-stopniowych upałów, ciężko normalnie funkcjonować, ale nie będę narzekać ;-)

Dziś wypad do sąsiedniego hrabstwa, East Sussex. Brighton jest jednym z wielu miast położonych nad Kanałem La Manche, jechaliśmy około półtorej godziny samochodem w jedną stronę.  Jestem totalnie zachwycona tym miejscem! Oczywiście,  pierwsze co rzuciło mi się w oczy to sklepy ;-). Victoria's Secret, Zara home, Bershka, Yankee Candle... Niestety nie ma ich w mieście, w którym mieszkam, ale nie skusiłam się na zakupy, bo przecież nie pojechałam tam w tym celu :-D.
Plaża - jak zdecydowana większość w Wielkiej Brytanii - kamienista. Prawdę mówiąc spodziewałam się wiekszej ilości turystów, ale spokojnie można było znaleźć dla siebie miejsce.

Oczywiście nie obyło się też bez magnesika na lodówkę! Jeszcze kilka miesięcy temu nie przemawiała do mnie idea przywożenia magnesów z podróży, a teraz nie wyobrażam sobie inaczej :-D












Pozdrawiam! :-)

poniedziałek, 2 lipca 2018

Semilac Individual Set

Hej!

Poniedziałek... jedni go nienawidzą, inni nie mają z nim problemu. Ja zaliczam się do tych drugich, z racji tego, że poniedziałki mam wolne.

Wybrałam się dziś do Londynu w celu załatwienia jednej sprawy, połączenie ze stolicą Anglii mam ma bardzo dobre, jedynie godzinka pociągiem, później około trzydziestu minut metrem do miejsca docelowego. Miałam jeszcze chwilę przed umówionym spotkaniem, więc postanowiłam się przejść. Nagle zagadał do mnie Pan, dał mi swoją wizytówkę i zapytał czy jestem z Polski! W Londynie spotyka się chyba wszystkie narodowości, więc mega się zdziwiłam, że uznał mnie za Polkę właśnie. Podał rękę, powiedział, że miło mnie poznać i zaproponował kawę, której musiałam odmówić. W każdym razie, było to bardzo miłe! :-)

Po powrocie czekała na mnie przesyłka, którą zamówiłam kilka dni temu. Zestaw do maniciure hybrydowego Semilac. Zdecydowałam się na Set Individual. Kupiłam go na brytyjskiej stronie firmy. W pudełku oprócz ulotek i karty gwarancyjnej, znalazły się: 
Oczywiście lampa. Tutaj akurat UV Led 24W
Miłe zaskoczenie. Spodziewałam się zasilacza z brytyjską wtyczką, a tu proszę, europejska i dodatkowo przejściowka 
Bloczek polerski
Dwa pilniki: 100/180 i 120/180
Striper
Waciki bezpyłowe
Aceton i odtłuszczacz
Baza i top coat
Pięć miniaturek lakierów hybrydowych

Robicie hybrydki same, czy u kosmetyczki?
A może pozostajecie wierne tradycyjnym lakierom? ;-)

niedziela, 1 lipca 2018

Margate

Hej!

W Wielkiej Brytanii od kilku tygodni jest bardzo ciepło, momentami nawet gorąco. Ostatni tydzień iście letni!

Dziś wybraliśmy się do miejscowości Margate, nad Morzem Północnym. Miasteczko samo w sobie urodą nie grzeszy, ale ma piękną, piaszczystą plażę, przyciągającą tłumy turystów!

Poniżej załączam kilka fotek: 







Lubicie odpoczynek nad morzem? :-)